Chcemy elektrowni atomowej na przekór Rosji
2007-01-08
Większość Polaków popiera budowę elektrowni jądrowej w Polsce, a połowa gotowa jest obok niej zamieszkać. Dlaczego? Boimy się szantażu energetycznego Moskwy
We wtorek polski rząd rozpoczyna negocjacje w sprawie wybudowania do
2015 roku elektrowni jądrowej razem z Litwą, Łotwą i Estonią w
litewskim Ingalinie.
Pierwsza polska elektrownia ma powstać pomiędzy 2015 a 2020. Nie
wiadomo jeszcze gdzie, bo choć wstępne przymiarki dotyczą Pomorza, to
zdaniem specjalistów za 15 lat przydałaby się np. w okolicach
Bełchatowa.
Zdaniem Państwowej Agencji Atomistyki rośnie poparcie dla budowy takich
elektrowni. Agencja bada je od ponad 20 lat. Ostatnie, grudniowe
badanie (przeprowadził je Pentor) upubliczniła tuż przed świętami.
Wynika z niego, że ponad 60 proc. Polaków popiera budowę elektrowni
jądrowej. Aż 48 proc. gotowa jest zgodzić się, by powstała obok ich
domu!
Prezes Agencji prof. Jerzy Niewodniczański wyjaśnia, że tak duża liczba
zwolenników to m.in. skutek obaw o kolejne szantaże energetyczne ze
strony Rosji. W rozmowie z "Gazetą" przyznaje, że wyniki uzyskane dwa
lata temu, jeszcze przed zakręceniem przez Gazprom kurka z gazem
Ukrainie, odcięciem ropy litewskim Możejkom i szantażem wobec
Białorusi, były zupełnie inne. Jego zdaniem w Polakach dominuje dziś
przekonanie, że uzależnienie się energetyczne od Rosji "to zło". - Dwa
lata temu tylko 35 proc. Polaków popierało budowę w Polsce elektrowni
atomowej. A nigdy się nie zdarzyło, by chętnych do zamieszkania obok
takiej elektrowni było więcej niż przeciwników. Polacy upatrują w
energetyce jądrowej stabilność cen energii i niezależność dostaw.
Wyniki są po raz pierwszy niemal jednakowe dla miast i wsi - komentuje
Niewodniczański.
Taka opinia nie dziwi Iwony Wiśniewskiej z Ośrodka Studiów Wschodnich,
która specjalizuje się w problematyce rosyjskiej. Jej zdaniem poglądy
Polaków od czasu porzucenia planów budowy Żarnowca 17 lat temu zmieniły
się pod wpływem obserwacji rosyjskiej polityki energetycznej. - Dla
Kremla ekspansja energetyczna jest w tej chwili priorytetem. To nie
tylko ekspansja ekonomiczna, ale ekonomiczno-polityczna. Kreml tego nie
ukrywa, a skutki ludzie widzą w mediach - tłumaczy Wiśniewska.
Największą obawą przed powstaniem elektrowni jądrowej jest ewentualna
awaria. Polacy pamiętają katastrofę w Czarnobylu i obawiają się
skażenia. Oprócz kłopotów technicznych dochodzą lęki m.in. przed
ewentualnym aktem terroru wymierzonym w instalacje nuklearne.
Czy zatem obawa przed energetycznym szantażem Rosji jest silniejsza niż
przed radioaktywnym skażeniem? - Coraz więcej faktów uprawdopodabnia
taki szantaż. Wydarzenia z Ukrainy czy Białorusi pokazują, że to nie
bajki, że to są realia - komentuje Rafał Drozdowski, socjolog z
Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. - A katastrofa w Czarnobylu
była dość dawno. Istotne jest też, że później podobnego wypadku nie
było. Polacy zdają sobie też sprawę, że ewentualną budowę będzie
nadzorować Unia Europejska, a to uniemożliwi partactwo.
Jego zdaniem nastroje społeczne dot. energetyki jądrowej mogą się
zmienić m.in. po uruchomieniu gazoportu w Świnoujściu. Dywersyfikacja
dostaw surowców energetycznych może ponownie obniżyć poparcie dla
elektrowni atomowych.
Źródło: Gazeta Wyborcza