Większość posłów PiS z naszego regionu głosowała przeciwko ratyfikacji traktatu lizbońskiego.
Aż 10 z 13 podkarpackich posłów Prawa i Sprawiedliwości głosowało we wtorek przeciwko ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Nie popisali się także senatorzy z tego ugrupowania, którzy wczoraj głosowali nad ratyfikacją uchwały. Z czterech osób reprezentujących nasz region zaledwie jedna odważyła się głosować za. A stało się to mimo kompromisu zawartego między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Lechem Kaczyńskim.
Ratyfikacja traktatu lizbońskiego - swego rodzaju konstytucji unijnej - regulującego m.in. sposoby podejmowania decyzji w Radzie Unii Europejskiej wzbudzała od pewnego czasu olbrzymie emocje w środowiskach politycznych. Przeciwko były zwłaszcza kręgi związane z Radiem Maryja, twierdzące, że ratyfikacja traktatu to de facto utrata niepodległości.
PiS za, podkarpacki PiS przeciw
Dłuższy czas nie było wiadomo, jak zachowa się Prawo i Sprawiedliwość, którego część polityków ma doskonałe układy z ojcem Tadeuszem Rydzykiem. Po spotkaniu premiera z prezydentem okazało się jednak, że większość parlamentarzystów PiS popiera traktat lizboński. I tak było w przypadku sejmowego głosowania. Ze 157 głosujących posłów tej partii, 89 było za traktatem, przeciwko 56. Niestety, wśród przeciwników traktatu lizbońskiego dominowali parlamentarzyści z Podkarpacia.
Z Podkarpacia wywodzi się 13 posłów PiS. Aż 10 z nich opowiedziało się przeciwko traktatowi. Za odważyło się głosować zaledwie dwoje: była minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka oraz Zbigniew Chmielowiec, były burmistrz Kolbuszowej. Nie lepiej było wczoraj w Senacie. Aż trzech z czterech naszych senatorów głosowało przeciwko. Za był Władysław Ortyl, w poprzedniej kadencji wiceminister rozwoju regionalnego, zaś przeciw pozostali senatorowie: Zdzisław Pupa, Kazimierz Jaworski i Stanisław Piotrowicz.
Wystraszyli się?
- W momencie głosowania widziałem w oczach kolegów z podkarpackiego PiS strach. Widać było, że się wahają - mówi Mieczysław Kasprzak, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego. Podobne wrażenia ma Mirosław Karapyta wojewoda podkarpacki.
- To nie jest problem europejski, lecz problem tożsamości PiS. Nie tak dawno posłowie PiS na potęgę składali wnioski o środki unijne, teraz są przeciwni Unii. Widać, że za bardzo kierują się głosem toruńskiej rozgłośni i Ojca Dyrektora - mówi.
Źródło: Super Nowości