Wojewoda podkarpacki ściągnął we wtorek do Rzeszowa prezesa LOT-u. Szef państwowego przewoźnika słuchał o świetlanej przyszłości lotniska i narzekania marszałka o problemach ze spółką lotniskową
Obsada gości na konferencji pt. "Dlaczego rozwój lotniska oraz połączeń lotniczych z Rzeszowa?" była imponująca. Przy jednym stole usiedli m.in. wiceminister skarbu, wojewoda podkarpacki, marszałek, posłowie, prezydent Rzeszowa, dyrektor portu w Jasionce, rektor Politechniki Rzeszowskiej, prezes WSK. Wizję rozwoju podrzeszowskiego lotniska referował Kazimierz Tuszyński, prezes Stowarzyszenia na rzecz Innowacyjności i Transferu Technologii. Nie powiedział nic nowego, czego byśmy wcześniej nie wiedzieli. Przed nowo namaszczonym prezesem LOT-u Dariuszem Nowakiem chwaliliśmy się zagranicznymi inwestorami, którzy będą budować swoje fabryki przy lotnisku, kadrą naukową, wolnymi terenami pod inwestycje. - Rzeszów może stać się centrum dystrybucyjnym dla całej Europy - tak jak Atlanta dla USA - mówił Tuszyński.
Janowi Buremu, wiceministrowi skarbu, marzy się zaś, by ze stolicy Podkarpacia podróżowało się po całym świecie. - A nie z Włoszczowy - żartował Bury.
Po idylli łyżkę dziegciu do miodu wsadził marszałek Zygmunt Cholewiński, który mówił o problemach ze spółką lotniskową, którą ma zarządzać samorząd. - Nie znamy wartości majątku Portów Lotniczych, który ma być wniesiony aportem do spółki. Może trzeba będzie szukać inwestora strategicznego. My jesteśmy gotowi i zdeterminowani, by spółka działała w pełnym kształcie - mówił marszałek.
- My też nie mamy zrobionej wyceny swojego majątku. Marszałek, mówiąc o inwestorze strategicznym, nie miał na myśli tego, że to inwestor miałby najwięcej udziałów w spółce. Mógłby mieć co najwyżej ponad 20 proc. Chodzi raczej o inwestora, dzięki któremu uniknęlibyśmy procedury tzw. notyfikacji przed Komisją Europejską, jak wydawane są publiczne pieniądze. Komisja może stwierdzić, że to nieuzasadniona pomoc publiczna. Z inwestorem prywatnym ten problem nie będzie istniał - tłumaczy Stanisław Nowak, prezes spółki Rzeszów-Jasionka.
Przypomnijmy, że chodzi o 17,5 mln zł. Samorząd wydaje pieniądze na zakup sprzętu dla Jasionki. Przetarg - po publikacjach "Gazety" - jest pod lupą Urzędu Zamówień Publicznych i NIK-u.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów