Dane o wzroście gospodarczym w I kwartale nie są zaskoczeniem. Informacje o wzroście produkcji przemysłowej przekraczającym w niektórych miejscach 10 proc. świadczyły o wysokiej dynamice całej gospodarki, która rozwija się nieco szybciej niż prognozowało Ministersto Finansów, konstruując tegoroczny budżet.
Powodem do optymizmu jest przede wszystkim niska inflacja, która nie przekracza 1 proc. w skali roku. Przyczynia sie ona do szybkiego wzrostu płac i dochodów realnych, a w efekcie do szybszego spożycia. W dodatku niskie stopy procentowe zachęcają do zaciągania kredytów konsumpcyjnych. Bez niskiej i stabilnej inflacji i stosunkowo tanich kredytów dostępnych dla gospodarstw domowych nie byłoby boomu konsumpcyjnego i przyśpieszenia wzrostu całej gospodarki.
Największe obawy budzi wciąż jednak dynamika nakładów inwestycyjnych. Przed dziesięciu laty, gdy gospodarka rozwijała się w tępie 6-7 proc., inwestycje rosły o kilkanaście procent rocznie. Spowodowane jest to brakiem zaufania przedsiębiorców do otoczenia gospodarki. W gruncie rzeczy nie wiadmomo, jaki jest program gospoadrczy obecnego rządu.
Ważnym motorem wzrostu gospodarczego jest handel zagraniczny. Niespodzianka jest skala wzrostu eksportu - 20.8 proc. w stosunku do I kwartału 2005. Polskie przedsiębiorstwa coraz lepiej radzą sobie z konkurencją na rynkach Unii Europejskiej. Zdolność do ekspansji zawdzięczają szybkiej restrukturyzacji, jaką przeszły w ostatnich sześciu-siedmiu latach, gdy produktywność rosła kilkakrotnie szybciej niz w Europie. Gdy popyt wewnętrzny zaczął sie kurczyć, firmy musiały walczyć o przetrwanie, obnizając koszty i ograniczając zatrudnienie. Na krótka metę był to proces bolesny, a od kilku lat widzimy jego owoce.
Źródło: Gazeta wyborcza.